Pierwsza stylizacja / renowacja rodzinnej pamiątki – sekretarzyka
po pradziadkach
„To prawdziwe szczęście, że się ostał. Wiesz…Twój pradziadek był charakternym człowiekiem. Kiedyś zimą, w przypływie złości, wziął siekierę i porąbał szafę gdańską. Dziadkowi pomogło, i mieliśmy opał, tylko pieca nie było.”
Taką oto historię usłyszałam od mamy, gdy ten dębowy sekretarzyk (z litego drewna, jakieś pół tony wagi) trafił jako pierwszy okaz w moje ręce. W piwnicy rodzinnego domu zachowało się niewiele, ot włoska domieszka krwi w Polskiej rodzinie.
Przez 16 ostatnich lat zmieniał kolor i okucia pięciokrotnie, w zależności od potrzeb aranżacyjnych miejsc w których mieszkałam. Ciężki, niegramotny… bo kto w dzisiejszych czasach używa sekretarzyka?
Dziś nazywam go szkatułką, mieści moją kolekcję własnoręcznie wykonanej biżuterii.
Lustro z pchlego targu, oryginalnie niebieskie, znalazło swoją parę, a ja zyskałam idealne miejsce do ostatecznych poprawek przed wyjściem z domu.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej o gratkowej biżuterii, zajrzyj tutaj:
DOŁĄCZ DO NASZEJ GRATKOWEJ SPOŁECZNOŚCI NA: