Kaszubskim Parku Etnograficznym
Parszywa pogoda jaką zastaliśmy w lipcu nad Bałtykiem, zagnała nas w przedwczesną podróż powrotną do domu. Nie chcieliśmy dać łatwo za wygraną, i mimo wszystko chcieliśmy wykorzystać czas i drogę z Trójmiasta do Poznania.
I tak, niemal przypadkowo trafiliśmy do najstarszego na ziemiach polskich Muzeum Etnograficznego.






Zaskoczeni rozmachem i starannością rekonstrukcji budynków zwiezionych dosłownie „w klapkach” na teren parku, spędziliśmy tam kilka ładnych godzin podziwiając dawne rzemiosło i wnętrza budynków gospodarczych, kościołów, i domów mieszkalnych dawnej ziemi kaszubskiej.
Dla mnie, meblowego świra było to spacer po sklepie z cukierkami..
Jednym z eksponatów, który pojawiał się niemal w każdej chacie był drewniana skrzynia posagowa. Widywałam już takie wcześniej w domach znajomych, i zawsze zżerała mnie zazdrość o historie i wspomnienia związane z tak cenną pamiątką rodzinną.
Zgodnie z tradycją i dawnym prawem:
„posag (łac. dos) oznaczał część majątku, która przypadała córce z dóbr rodzinnych. Ojciec lub brat wyznaczali go córce lub siostrze najczęściej w postaci określonej sumy pieniężnej zapisywanej jako dług na dobrach ziemskich. Po wyznaczeniu i zapisaniu posagu kobieta dokonywała aktu wyrzeczenia się praw do majątku rodzinnego (łac. abrenuntiatio). Posag wniesiony przez żonę do małżeństwa musiał być zapisany na dobrach męża, który do sumy wyznaczonej przez rodziców czy opiekunów żony powinien dopisać jeszcze odpowiadającą jej kwotę wiana (łac. dotalitium, często przywianek). Te połączone sumy stanowiły zabezpieczenie majątkowej pozycji kobiety na wypadek owdowienia. Nazywano je albo wianem (w sensie szerszym), albo oprawą.”
Źródło: http://www.wilanow-palac.pl
W zależności od statusu majątkowego rodziny posag stanowiły głównie ubrania, bielizna, pościele i inne materiały oraz sprzęty gospodarstwa domowego. Dziewczyna otrzymywała więc skrzynię posagową już w dzieciństwie tak by do chwili zamęścia była pełna dóbr wszelakich.
No dobrze, chwileczkę…ale gdzie mój posag?!
Czy można wchodzić w dorosłe życie bez majątku, lub chociaż odpowiedniego kufra do przechowania odziedziczonych dóbr?
Albo inaczej. Czy JA mogę sobie pozwolić na takie niedopatrzenie?
W czasie wycieczki po skansenie musiałam zadowolić się pięknym glinianym gwizdkiem w kształcie ptaszka, jednak ta wyprawa rozbudziła we mnie nieodpartą potrzebę posiadania mojej własnej skrzyni posagowej.
I oto jest! Ci którzy zaglądają na naszego FACEBOOKA widzieli już w jakim stanie do mnie trafiła.
Kufer był własnością poznanianki Pani Antoniny (ur. 1893 r.), do naszych czasów dotrwał dzięki przezorności wnuka, który mimo niewielkich zasobów mieszkaniowych przechował ją w firmowym magazynie.
Odzyskał dawną świetność dzięki odrobaczeniu, pieczołowitemu szpachlowaniu drewna, cedrowej lakierobejcy, oraz „nowemu” uchwytowi wieka.
Odkryj inne inspirujące miejsca:
DOŁĄCZ DO NASZEJ GRATKOWEJ SPOŁECZNOŚCI NA: